Witajcie, kochani! Przychodzę do was dzisiaj z kolejną krótką recenzją kosmetyków do pielęgnacji włosów, tym razem jest to maska Kallos Banana. Kallos to bardzo popularne maski do włosów znane z blogów włosomaniaczek, które niegdyś biły rekordy popularności. Nic dziwnego, bo były bardzo tanie, dobre i łatwo dostępne. Taka uniwersalna maska o ubogim składzie i rzadkiej konsystencji była świetna wprost do mycia włosów, emulgowania, zamykania pielęgnacji, jak B/S i oczywiście do tuningowania masek i odżywek DIY czy domowej roboty.
Ja także swoją maskę Kallos Banana kupiłam na fali ich popularności, dawno temu. Była to także jedna z pierwszych świadomie przeze mnie kupionych odżywek. Wybrałam ten zapach spontanicznie, bo w środku mroźnej zimy wydawał mi się ciepły i miły. Nie pomyliłam się, pachniała bosko, jak budyń czy deserek bananowy. Niestety nie wiedziałam wtedy za dużo o pielęgnacji włosów więc taki wielki słój stał na łazienkowej półce bardzo długo, aż się przeterminował, bo używany był tyko i wyłącznie jako tradycyjna odżywka po myciu włosów i to krótkich. Jeśli jesteście ciekawi, jak mi się sprawdził w tej roli, zapraszam do dalszej części wpisu i krótkiej recenzji.
KALLOS BANANA, wzmacniająca maska do włosów każdego rodzaju
BANANA WZMACNIAJĄCA MASKA BANANOWA Wzmacniająca włosy Maska z kompleksem multiwitamin. Zawartość aktywnych, czynnych składników – kompleks witamin (A, B1, B2, B3, B5, B6, C, witamina E), Olej Oliwkowy, ekstrakt banana- natychmiast nawilża, energetyzuje i witalizuje włosy. Wyczarowuje połysk, jedwabistość i miękkość w dotyku suchych, słabych i wyblakłych włosom. Tworzy specjalną warstwę ochronną na włosach, dzięki czemu są bardziej odporne na szkodliwe działanie gorącego powietrza oraz inne czynniki atmosferyczne. Kallos KJMN Banana Maska Do Włosów nawilża i rewitalizuje włosy tworzy na włosach warstwę ochronną sprawia, że włosy są jedwabiście miękkie posiada przyjemny, bananowy zapach Stosowanie: Stosujemy po umyciu, na wysuszonych ręcznikiem włosach. Po upływie 5 minut działania spłukać.
Skład INCI:
Aqua, Cetearyl Alcohol, Cetrimonium Chloride, Olea Europaea Oil, Parfum, Citric Acid, Cyclopentasiloxane, Dimethiconol, Propylene Glycol, Musa Sapientium Fruit Extract, Niacinamide, Calcium Pantothenate, Sodium Ascorbyl Phosphate, Tocopheryl Acetate, Pyridoxine HCI, Maltodextrin Sodium Starch, Octenylsuccinate Silica, Benzyl Alcohol, Methylchloroisothiazolinone, Methylisothiazolinone
Cena: 12, 99 zł
Pojemność: 1000 ml
Moja opinia:
Kallos to bardzo popularne maski do włosów znane z blogów włosomaniaczek, które niegdyś biły rekordy popularności. Nic dziwnego, bo były bardzo tanie, dobre i łatwo dostępne. Taka uniwersalna maska o ubogim składzie i rzadkiej konsystencji była świetna wprost do mycia włosów, emulgowania, zamykania pielęgnacji, jak B/S i oczywiście do tuningowania masek i odżywek DIY czy domowej roboty.
Najbardziej znanym rodzajem była maska Kallos Color, ponieważ była czysto emolientowa, z olejem lnianym przyjaznym wielu rodzajom włosów, zwłaszcza kręconym. Swojego czasu była hitem do mycia włosów odżywką. Szybko jednak się okazało, że te kosmetyki nie są takie czyste- zawierają Methylisothiazolinone i Methylchloroisothiazolinone, znane również jako „itchy Msy” lub „Msy”, czyli uczulające konserwanty. Powodują u niektórych ludzi swędzenie skóry głowy i/albo wypadanie włosów, wiec sporo włosomaniaczek odeszło od stosowania tych kosmetyków albo nakładane są tylko od ucha w dół, omijając wrażliwy skalp, wiec nie mogą zrobić nam krzywdy.
Ja także swoją maskę Kallos Banana kupiłam na fali ich popularności, dawno temu. Była to także jedna z pierwszych świadomie przeze mnie kupionych odżywek. Wybrałam ten zapach i rodzaj spontanicznie, bo w środku mroźnej zimy wydawał mi się ciepły i miły. Obawiałam się, że będzie to banan zbyt chemiczny, duszący, ale przeciwnie, pomyliłam się, pachniała bosko, jak budyń czy deserek bananowy. Niestety nie wiedziałam wtedy za dużo o pielęgnacji włosów więc taki wielki słój stał na łazienkowej półce bardzo długo, aż się przeterminował, bo używany był tyko i wyłącznie jako tradycyjna odżywka.
Sama tak lekka odżywka oczywiście, traktowana jako maska po umyciu włosów (zwłaszcza detergentowym, mocnym szamponem) będzie dla każdego zdecydowanie za lekka. Wszak jest bez silikonów, oblepiaczy, olei, itd. i nie ma szans nam włosów ani specjalnie odżywić, ani dociążyć. Może być za to dobra dla dzieci, do rozczesywania splątanych włosków, którą to niemiłą czynność umilą na pewno doznania zapachowe. Będzie za to dobra do mycia włosów odżywką.
Sprawdzała się i w tej roli, nie mam zastrzeżeń. Maska była kremowa, nie za rzadka, nie ściekała z palców. Po użyciu włosy zawsze były gładkie, miękkie i łatwo się rozczesywały. Zapach jednak bardzo szybko mi się przyjadł, stał się nieznośny. Mimo wszystko próbowałam zużyć produkt, używałam jej przy każdym myciu, a nawet dałam ogromną dolewkę znajomym. Goliłam nią nogi i używałam jako balsam do ciała pod prysznic. W tej roli pachnące smakowicie kosmetyki sprawdzają się chyba najlepiej, skóra była nawilżona i gładka, a prysznice dużo szybsze.
Do czego jeszcze możemy ją wykorzystać? Zobacz: 3 sposoby na to, jak zużyć odżywkę do włosów
Maski Kallos można dostać w także w tych małych słoiczkach, ale te ogromnym, litrowym słoju -wiaderku jednak najbardziej się opłaca. Niektóre rodzaje kosztują już od 8 zł w promocjach, więc warto wypróbować. Stała cena: ok. 12 zł za litr.
Podsumowując:
Jest to wciąż jeden z najtańszych kosmetyków o niezłym składzie, jakie możemy kupić na rynku włosowym. Cena za taką pojemność jest znakomita, nie szkoda mi jej nawet na codzienne mycie włosów odżywką. Na pewno kiedyś zakupię inne zapachy z tej seri, ale może w mniejszych słoiczkach. Jeśli nie straszne wam uczulenie albo chcecie tylko używać na długości włosów- bardzo polecam.
Znacie maski Kallos?