Witajcie, kochani! Przychodzę do was dzisiaj z kolejnymi nowościami w zapachach, będą to perfumy Song of India, Buddha Delight- naturalne perfumy w kremie, kupowane w zakręcanym słoiczku z kamienia i nakładane za pomocą palców.
Przyznacie więc, że jest to bardzo ciekawy produkt, do tego całkowicie ekologiczny i naturalny, z dobrym składem i co najważniejsze- naprawdę zaskakująco mocnym i ciekawym zapachem. Jest to świeży i delikatny, a zarazem intrygujący zapach o kwiatowej nucie fiołkowej z wyczuwalnym akcentem cytrusów. Bardzo ciepły i otulający, zawsze wprowadza mnie w dobry nastrój. Jest jednak mało wyczuwalny, bliskoskórny, wybrzmiewa tylko dla osoby noszącej i bliskiej osoby, za to jest intymny i trwały, na moich nadgarstkach wytrzymuje niemal cały dzień.
Z przyjemnością używam Buddha Delight przed dniem pracy, do spania a nawet na randkowe wieczory, nie tylko na co dzień. Jeśli jesteście ciekawi, jak mi się sprawdziły te perfumy, zapraszam do dalszej części wpisu.
Song of India, Buddha Delight
Lekki ale wyrazisty aromat, emanuje fiołkowo owocową nutą, która w połączeniu z ciepłem skóry rozkosznie zmienia swoje oblicza i romantycznie osładza aurę.
Unikalna forma perfumowania ciała w nietuzinkowym pudełeczku z drzewa różanego lub akacjowego. Bazą perfum są naturalne woski roślinne co zapewnia ich hipoalergiczność. Dzięki zakręcanemu pudełeczku perfumy mogą zawsze towarzyszyć nam w torebce. To niecodzienne połączenie elegancji, funkcjonalności i bezpiecznego kosmetyku.
Skład:
esencje kwiatowe i owocowe
olejek z drzewa herbacianego jako konserwant
olejek z kiełków pszenicy (witamina E)
ekstrakt z aloesu
wosk pszczeli
woski roślinne
STOSOWANIE: najlepszy efekt uzyskujemy nakładając niewielką ilość kremu na miejsca pulsujące (nadgarstki, strefy za uszami, skronie, zgięcia łokci i kolan).
Pojemność: 6 g
Cena: 40 zł
Song of India, Buddha Delight: moje wrażenia
Znana na całym świecie marka Song of India produkuje oleki zapachowe od prawie 100 lat. Perfumy w balsamie / kremie wykonane są z wysokiej jakości olejów zapachowych i naturalnych wosków. W produkcji olejków wykorzystuje się kwiaty, liście i korzenie roślin oraz drewno. Dzięki temu perfumy Song of India mają niepowtarzalną jakość.
Opakowanie:
Całość zapakowana jest w fioletowy kartonik z folią na przedzie, typowo indyjski wzór. Każde pudełeczko tej firmy to rękodzieło wykonane z kamienia, malutkie i ciężkie (edit: obecnie robi się je z drewna). Wewnątrz mamy malutki pojemnik (z miedzi?) pełen kremu, który rozgrzewamy palcami i nabieramy na nie maleńką ilość. Dzięki temu perfumy są trwałe i bardzo wydajne.
Działanie:
Niestety musze zacząć od tego, że miałam trudny start z tymi perfumami. Kupiłam je na prezent imieninowy dla znajomej, która naczytała się o szkodliwości typowych perfum i pozbyła się wszystkich, a zakupiła naturalne zapachy. Dzięki temu i ja dostałam kilka buteleczek, a jej chciałam podarować te w kremie. Wybrałam zapach świeży i miły, idealny na co dzień, czyli uniwersalny. Niestety opakowanie przyszło z rozerwaną nieco folią, więc trudno, otworzyłam je aby spróbować zapachu. I tutaj najciekawsze: kamienny słoiczek był zespawany. Nie dało się go otworzyć, mimo, że próbowałam wszelkimi dostępnymi narzędziami, nawet faceci próbowali. Zaklejone czymś na dobre, zrobiłam więc reklamację z nadzieją, że zwrot dotrze na czas. Sklep najpierw nie chciał uwierzyć w te wady, ale po odesłaniu bardzo szybko przyszła mi paczka z nowymi perfumami, balsamem gratis i przeprosinami. Niestety trafił mi się wyjątkowo wadliwy egzemplarz. Być może dlatego teraz są w drewnianych puzderkach? Znajomej musiałam już kupić coś innego, ale perfumy spróbowałam. Do dzisiaj ich używam i bardzo sobie cenię, chociaż przyznam, że gdyby nie ta przygoda, sama nigdy ich bym nie kupiła.
Zapach Buddha Delight
Mój zapach to Buddha Delight, opisywany jako lekki, ale wyrazisty aromat, emanuje fiołkowo owocową nutą, która w połączeniu z ciepłem skóry rozkosznie zmienia swoje oblicza i romantycznie osładza aurę.
Znajdziemy w nim mieszankę ekstraktów owocowych oraz kwiatowych, zatopionych w woskach pszczelich i roślinnych.
Jest to bardzo ciekawy produkt, do tego całkowicie ekologiczny i naturalny, z dobrym składem i co najważniejsze- naprawdę zaskakująco mocnym i ciekawym zapachem. Jest to świeży i delikatny, orzeźwiający i lekko kwaskowaty, słowem: bardzo intrygujący zapach o kwiatowej nucie (fiołkowej?) z wyczuwalnym akcentem cytrusów. Bardzo ciepły i otulający, zawsze wprowadza mnie w dobry nastrój. Słodkawy, ale nie duszący.
Idealny na rozpoczęcie dnia, do pracy a także do spania w świeżej pościeli. Na randkę z mężem, na spacer w upale, a także po domu. Zapach relaksuje mnie i uzależnia, pomaga się skupić na trudnych zadaniach, najczęściej stosuję je właśnie do pracy. Inną opcja jest użycie ich zamiast wazeliny, do przedłużenia trwałości perfum wieczorowych, a także złagodzenia ich ostrości. Swietnie mi się w tej roli sprawdzają, bo wazelina mnie brzydzi i nie wchłania się w skórę, jak ten krem.
Trwałość:
Zapach utrzymuje się na skórze dosyć długo i jest dobrze wyczuwalny, ale głównie dla nas samych. Te perfumy są bliskoskórne, lekkie i intymne, wybrzmiewają tylko dla osoby noszącej i bliskiej osoby. Za to zapach jest trwały, na moich nadgarstkach wytrzymuje niemal cały dzień. Kilka razy w trakcie dnia testowania przyłapywałam się na tym, że wącham je ze zdziwieniem zastanawiając się, co pachnie tak przyjemnie i świeżo.
Podobne: Perfumy J.Fenzi, Natural Line, Purple Lilac EDP
Podsumowując
Jest to rewelacyjny zapach na co dzień, dla każdej miłośniczki niebanalnych perfum. Naturalność, trwałość i jakość za grosze. Ciekawa perfumowa perełka, naprawdę warta wypróbowania, nie tylko dla miłośników naturalnych kosmetyków.
Znacie ten zapach? Miałyście okazję go używać?